wpis dwunasty: OSTATNI DZIEŃ ROKU
Grudzień to czas podsumowań. Patrzymy z boku na ostatnie 12 miesięcy, na nasze relacje z bliskimi, osiągnięcia na niwie prywatnej i zawodowej oraz na to, co jeszcze przed nami. Jak ten bilans wypada w moim wypadku? Zaraz zobaczymy! Zacznijmy pozytywnie, z czego jestem najbardziej dumna?
Po pierwsze z mojego synka Jeremiego, który przez ostatni rok przeistoczył się z leżącej kluseczki w żywiołowego chłopczyka, który biega po całym domu i zaczyna mówić. Kiedy się urodził sądziłam, że macierzyństwo to koszmarnie trudne zadanie, któremu nie podołam (a przynajmniej nie tak dobrze, jak bym chciała). A właśnie ostatni rok pokazał, że daję radę i jestem nawet fajną mamą. Zawdzięczam to głównie mojej rodzinie: mężowi, rodzicom, teściowej i siostrze, którzy poświęcając swój czas sprawili, że mogę realizować się w życiu prywatnym i zawodowym.
Bardzo cieszę się też, że udało mi się skutecznie (bez efektu jojo) schudnąć 14 kg. Przestawiłam swój sposób patrzenia na odżywianie. Odrzuciłam to, co tuczyło mnie najbardziej (gluten, nabiał i cukier), uświadomiłam sobie, ze życie bez nich jest nie tylko możliwe, ale też lepsze. Mam wrażenie, że zadbanie o sylwetkę i zdrowie to był dla mnie bardzo ważny krok na drodze do poczucia się dobrze we własnym ciele. Moje życie zaczęło się po trzydziestce. Nigdy nie czułam się atrakcyjniejsza.
Kolejnym powodem do zadowolenia jest rozwój mojego studia pomagającego włosom. Widzę jak kwitną pracownicy, Klienci chwalą nasze podejście, a ja czuję, że robię coś bardzo potrzebnego. Kto prowadzi swój biznes ten wie, że los przedsiębiorcy w Polsce do łatwych nie należy, ale na każdy dzień patrzę przez pryzmat rozwiązań, przez co bardzo dużo się uczę. Maszyna, którą stworzyłam działa. Warto jest marzyć i wytrwale iść do celu!
W czasie ostatnich 12 miesięcy bardzo otworzyłam się też w kwestii mojego łysienia. Wystąpiłam w telewizji, udzieliłam kilku wywiadów i poznałam wspaniałych ludzi, którzy dzielą ze mną przeżycia i chęć działania. Codziennie opowiadam o mojej drodze osobom w potrzebie. W wakacje zaczęłam blogować, skupiając się na alopecji. Czytelnicy bloga często mówią mi czują ze mną więź, a to chyba najcenniejszy komplement dla człowieka piszącego. Założona przez mnie grupa na Facebook’u dla osób chorych na łysienie plackowate liczy już 400 osób z całej Polski, dzięki niej udało mi się zorganizować 4 duże spotkania Alopecjan oraz stworzyć psychologiczną grupę wsparcia, która spotyka się co miesiąc w Warszawie. Teraz zakładamy stowarzyszenie i zrealizujemy kampanię informacyjną wyjaśniającą czym jest alopecja. Może wydawać się, że to skromne wyniki, ale biorąc pod uwagę, że przez lata ukrywałam swoje uczucia i w sprawie nagłaśniania kwestii łysienia plackowatego, nie robiło się nic – to pękam z dumy!
Dla symetrii drugą część mojej listy powinny stanowić moje niepowodzenia😊. Co to, to nie! Zamiast biczować się za to, co robię źle lub wcale, lubię myśleć, że jeszcze sporo mnie czeka! Co więc mam w planach na 2019? Po pierwsze kontynuować dobre zachowania z 2018 jak zdrowe odżywianie, blogowanie itp. To wcale nie tak oczywiste, aby oprócz skupienia się na nowych wyzwaniach z sukcesem wytrwać w postanowieniach z poprzedniego roku. No, ale do rzeczy. Jakie nowe inicjatywy na rok 2019 przewiduję?
Chciałabym bardziej umiejętnie gospodarować czasem. Rozumiem to jako skupianie się na priorytetach, które w mają wpływ na wyniki w pracy i jakość życia rodzinnego. Pisząc o dostrzeganiu tego, co najważniejsze mam na myśli również angażowanie mojej głowy tylko rzeczywistymi problemami. Niestety mam wrodzoną tendencję do pracoholizmu i zamartwiania się najbardziej nieistotnymi sprawami, co bardzo uprzykrza mi życie, a więc w 2019 chciałabym dawać sobie więcej luzu, aby osiągnąć więcej spokoju ducha w domu i w pracy. Reszta ułoży się sama, chciałabym w międzyczasie lepiej się bawić. Co zrobię z zaoszczędzonym czasem nieskalanym złą myślą?
• Postanowiłam zdecydowanie częściej spacerować z synkiem i bawić się z nim, aby codziennie obserwować jego niesamowite postępy w rozwoju. Nie da się odtworzyć tego czasu, więc odkładanie na później nie wchodzi w grę.
• Raz w miesiącu będę chodzić na randki z mężem. Choćby się waliło i paliło każdemu związkowi czasem potrzeba czasu sam na sam. Małżonek jeszcze o tym nie wie, ale myślę, że wizja zostawienia synka u babci i ucieczki na kilka godzin mu się spodoba.
• Dodatkowo udam się w co najmniej dwie podróże, zwiedzając wybrane miejsca w USA, Islandię i Moskwę. W żadnym z nich jeszcze nie byłam, a zawsze bardzo chciałam, więc bez odwlekania — jechać trzeba!
• Ostatnie spotkania wigilijne ze znajomymi pokazały mi, że zdecydowanie za rzadko widuję się z przyjaciółmi. Zawsze mam jakąś wymówkę. Nie będę ukrywać, że najczęściej jestem zwyczajnie zmęczona, ale od teraz będę regularnie raz w tygodniu spotykać się ze znajomymi.
• W 2019 doprowadzę do formalnego założenia stowarzyszenia chorych na łysienie plackowate i rozpoczęcia prawdziwej kampanii społecznej edukującej na temat alopecji. Pracy jest bardzo dużo, ale i cel bardzo bliski mojemu sercu, więc musi się udać!
• Jako bonus na koniec mam coś co zawsze spada z mojej listy jako najmniej istotne. Mianowicie chcę naprawić wszystkie usterki w moim domu i wyrzucić, rozdać lub sprzedać z niego wszystkie niepotrzebne rzeczy. Jestem zbieraczem, ale wiem, że życie z mniejszą ilością gratów jest łatwiejsze. A zatem przez kolejne 12 miesięcy zamierzam je uprościć choćby na tym poziomie.
Cele są ambitne, ale też konkretne i łatwe do zmierzenia. Trzymajcie kciuki. Będę zdawać relację jak mi idzie. Sylwestra spędzam jak rasowa nudziara – w domu, z rodziną, przed telewizorem. Przy odrobinie szczęścia synek pójdzie spać o rozsądnej porze i będzie nam dane zobaczyć jakiś film. Nowy Rok rozpocznę więc bez kaca, pełna energii: spacerem i latte na mleku sojowym. 😊 Wam życzę mnóstwo radości z każdego dnia, jaki przyniesie Nowy Rok, niech spełnią się Wasze marzenia!